Moj punkt wyjscia od darow duchowych

Spis Tresci

DARY DUCHOWE + duchowy autorytet [zarys]

PRZYPOWIESC O TALENTACH

Będzie też podobnie jak z człowiekiem, który wybierał się w podróż. Zawołał swoje sługi i powierzył im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden; każdemu według jego zdolności. I wyjechał. 

Ten, który otrzymał pięć talentów, natychmiast puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Podobnie i ten, który otrzymał dwa, zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, wykopał dół w ziemi i ukrył pieniądze swego pana.

Po dłuższym czasie pan powrócił i zaczął rozliczać się ze sługami. Najpierw przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i powiedział: «Panie! Dałeś mi pięć talentów. Oto zyskałem pięć następnych». Pan powiedział do niego: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w drobnych sprawach, nad wieloma cię postawię. Wejdź, aby radować się ze swoim panem».

Przyszedł następnie ten, który otrzymał dwa talenty, i powiedział: «Panie! Dałeś mi dwa talenty. Oto zyskałem dwa następne». Pan powiedział do niego: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w drobnych sprawach, nad wieloma cię postawię. Wejdź, aby radować się ze swoim panem».

Przyszedł wreszcie ten, który otrzymał jeden talent i powiedział: «Panie! Wiedziałem, że jesteś człowiekiem wymagającym. Chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzie nie rozsypałeś. Bałem się ciebie i dlatego ukryłem talent w ziemi. Oto masz, co twoje». 

Wtedy pan mu odpowiedział: «Sługo zły i leniwy. Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdzie nie rozsypałem. Powinieneś był więc przekazać pieniądze bankierom, a ja po powrocie odebrałbym je z zyskiem. Dlatego zabierzcie mu talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów. 

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane i będzie miał w nadmiarze. Temu zaś, kto nie ma, zostanie zabrane nawet to, co ma. A nieużytecznego sługę wyrzućcie na zewnątrz, w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».


TEMU BOWIEM, KTORY MA, BEDZIE DODANE; A TEMU, KTORY NIE MA, ZOSTANIE ODEBRANE NAWET TO, CO WYDAJE MU SIE ZE MA.

Ten fragment biblii moze mowic o wielu rzeczach, ale ja lubie brac go za punkt wyjscia jezeli chce komus pokazac o co chodzi z darami duchowymi i z czym to sie je.

Wybraz sobie ze sie dopiero wczoraj sie nawrociles, masz gorliwosc neofity, ale nie masz o niczym pojecia, a jak juz cos wiesz to chcesz wszystkim o tym opowiadac.

Czytasz i slyszysz od innych o darach duchowych.

Wiesz ze sa, ale teraz jestem sobie ja.

Prawie wszystkie dary duchowe, a mowie o takich ktore doswiadczamy i dla innych sa widoczne ze Duch Swiety przez nas dziala sa efektem ubocznym trenowaniu ciebie przez Boga w zaufaniu (sa wyjatki – ale mysle ze moge to przyjac za ogolna zasade – dzieki temu mozna to prosto zrozumiec co sie dzieje w wiekszosci przypadkow).

NAJWAZNIEJSZE JEST ZAUFANIE DO BOGA

Nie oszukujmy sie, moze sie zdarzyc ze jestesmy nawet dziesiatki lat ludzmi wierzacymi, ale nigdy nie odwazylismy sie zadac Bogu trudnych pytan jakbysmy podswiadomie wiedzieli ze Bog nie odpowie i wtedy bedziemy mieli “dowod” na to Bog nie istnieje i wtedy ten fakt podwazy fundamenty naszej “wiary” ktorej sobie wypracowalismy. Jakbysmy sie bali ze Bog sobie z nimi nie poradzi, albo boimy sie wlasnie ze to my nie poradzimy sobie z odpowiedziami Boga na nasze pytania. Musze przyznac ze obawy sa sluszne bo odpowiedz Boga na nasze trudne pytania potrafia zniszczyc nasza “wiare” do fundamentow. By ponownie zbudowac na jej ruinach fudament wiary ktorym jest zaufanie.

Modlilem sie w przeszlosci o zaufanie i zorientowalem sie musze stawic czola coraz trudniejszym sytuacjom. Zauwazylem ze to nie jest tak ze Bog wyleje na ciebie “laske zaufania” jak to sobie wczesniej wyobrazalem, ale Pan Bog sprawi ze bedziesz sie jej uczyl w praniu podczas konfrontowoniu sie z coraz powazniejszymi i trudnniejszymi sytuacjami. Pan Bog bedzie cie sam osobiscie przeprowadzal cie za reke, ale co chwila wystawiajac twoja wiare na probe, takze po to abys sam naprawde przekonal sie przed samym soba jaki jest faktyczny poziom zaufania do Niego.

To jest trudny proces, jak juz zaczniesz to nie ma wycofywania sie, ale jezeli uwazasz ze naprawde jestes gotowy aby ponosic coraz wieksza odpowiedzialnosc ktora sie wiaze z otrzymywaniem coraz powazniejszych darow douchowych to Jezus mowi do ciebie: Jezeli naprawde tego chcesz to chodz. Pamietaj tylko ze czesto kiedy prosisz Boga o zaufanie to prosisz sie o klopoty.

Jezus sam bedzie ciebie prowadzil za reke, ale bedziesz ponosil konsekwencje swoich bledow i braku zaufania dlatego ze przy coraz powazniejszych darach duchowych bierzesz odpowiedzialnowsc nie tylko za siebie, ale przedew szystkim za innych. A kazdy twoj blad, a raczej powinienem powiedziec brak zaufania ma ogromny wplyw na innych. Twoje posluszenstwo woli Bozej bardzo czesto moze isc w poprzek co ty sobie wyobrazasz, jak ci sie to uklada logicznie, co sie “nauczyles” jak On dziala, a nawet z calym twoim osobistym doswiadczeniem zaufania do Niego do tej pory.

PIERWSZY TALENT

Ok jestes sobie neofita i wpadles na pomysl zeby sie za kogos pomodlic. Nie podejdziesz do nikogo w rodzinie i nie zapytasz sie wprost; czy moge sie za ciebie pomodlic? Zeby nie bylo siary, a tym bardziej nie zrobisz tego wobec kogos obcego. Moze w przyszlosci. Rozumiem.

Jestes jednak zdecydowany ze pomodlisz sie za kogos, ale nikt nie bedzie o tym wiedzial. Pozniej bedziesz ta osobe obserwowal. <—– To juz jest jakis punkt wyjscia do duchowych darow.

ZACZYNAMY OD TEGO CO MAMY – NAWET JEZELI TO SIE WYDAJE BARDZO MALO

Jezeli sprobujesz od tego nawet jezeli nie masz odwagi aby do kogos podejsc to juz jest wystarczajace. Zaczynamy od tego na co mamy odwage – to moze byc modlitwa za innch w ukryciu.

JEZUS KAZDEGO MOZE POPROWADZIC ZUPELNIE INACZEJ

Ja moze sprobuje opisac w skrocie jak to bylo w moim wypadku. W duzym skrocie bo to beda wyrywki z ponad 10 lat.

Nie wiem gdzie zaczac bo historia jest dluga, ale moze zaczne od tego ze zanim zaczelem wierzyc, czy bylem “nawrocony” to zastanawialem sie czy Bog moze istniec, ale tez ocieralem sie o rzeczy ktore mozna by nazwac pewna forma okultyzmu w tamtym czasie. Pracowalem w hotelu pieciogwiazdkowym jako housekeeper. W pewnym dniu mialem za zadanie rozdac biblie do kazdego z pokojow. Przypomnialem sobie z ksiazki Robinson Crusoe jak jego statek sie rozbil i ze on otworzyl Biblie i uznal ze Bog cos do niego powiedzial. Pomyslalem ze tez sprobuje otworzyc i potem postaram sie wydedukowac czy to jest cos od Boga czy ja mam po prostu jakoms psychologiczna potrzebe w cos wierzyc i tym samym “wkrecac” sobie ze to jest Boga bo czlowiek po prostu musi w cos wierzyc zeby czuc sie dobrze bo taka jest nasza ewolucja przetrwania – tak sie wtedy zastanawialem mniej wiecej zanim sie nawrocilem.

Pomodlilem sie mniej wiecej tak:

Nie wierze z Ty jestes, ale jezeli naprawde istniejesz to przemow do mnie. – I otworzylem biblie na chybil trafil i pierwsze co przeczytalem to:

MODL SIE!

Powiem szczerze ze bardzo sie tego przestraszylem. Zastanawialem sie nad tym roztrzesiony przez jakis czas i probowalem wydedukowac jak to jest z tym co przeczytalem na ile to moze byc przypadek itd. Zapomnialem o tym jednak po jakims czasie.


KTO JEST WIERNY W MALEJ RZECZY, JEST WIERNY I W WIELKIEJ; A KTO W MALEJ RZECZY JEST NIEUCZCIWY, JEST NIEUCZCIWY I W WIELKIEJ

Dlugo pozniej po pierwszym nawroceniu, ale jeszcze nie nawrocony tak to nazwijmy modlilem sie za ludzi, omadlalem ich po prostu. Pozniej przezylem taka sytuacje ze poczulem zeby pomodlic sie za pare znajomych, chociaz byli niewierzacy i nie indentyfikowali sie jako chrzescijanie. Modlilem sie chyba przez tydzien czasu codziennie przez okolo 20 min jak to dobrze pamietam. Dziwnie sie z tym czulem i bylo to dla mnie niezrozumiale, nie bylem pewny czy sobie tego nie wkrecam, ale “eksperymentalnie” kontynuowalem modlitwe za nich. Minol tydzien czasu mojego omadlania nich kiedy zadzwonila ta dziewczyna do mnie i oglasila mi ze oni sie rozstaja – ten zwiazek troche juz trwal.


Uczestniczylem juz w roznych grupach modltewnych, katolickich i zielonoswiatkowych, a takze w pewnym dziele ewangelizacyjnym. Omadlalem ludzi juz od jakiegos czasu. Tym razem poczulem ze Bog – byc moze Bog – chce zebym pomodlil sie za ludzi ktorych on sam mi wskaze. Czulem sie z tym bardzo dziwnie i niepewnie. Zdarzalo sie to juz wczesniej ze modlilem sie za osoby o ktore wydawalo mi sie ze Bog chce zebym sie modlil, ale nadal nie bylem calkowicie pewien czy sobie tego nie wymyslam. Staralem sie isc za wskazowkami od Boga, ale bezpieczniej sie czulem w swojej rutynie i czesto do niej wracalem.

Zaczelem tez miec watpliwosci dlatego ze zaczelo mi sie wydawac ze Bog chce zebym modlil sie za ludzi ktorzy sa wierzacy, zaangazowani a do tego niktorzy z nich sporo sie modla. W moim rozmyslaniu nad tym i analizowaniu dochodzilem do wniosku ze moze jednak cos w tym byc dlatego ze te “przeswiadczenie” towarzyszylo mi prawie codziennie przez dluzszy czas.

Tutaj bylem uparty, dlatego ze uwazalem ludzi ktorych Pan Bog mi wskazuje ze nie potrzebuja tak bardzo modlitwy bo wiedzialem ze czesc z nich, a przynajmniej niektorzy poswiecaja na modlitwe jedna godzine dziennie. Uwazalem ze wielka krzywda im sie nie stanie. Wolalem sie modlic za ludzi ktorzy na pierwszy rzut oka widac ze maja problemy duchowe i prawdopodobnie malo sie modla. Postawilem na swoim, wygral u mnie rozum i to co widze.

Pozniej sie okazalo ze ci “silni w wierze” za ktorych uwazalem ze nie potrzebuja modlitwy, bo sie sami sporo modla uwiklali sie w takie sytuacje po ktorych po nich bym sie nie spodziewal i rzytuja na wiarygodnosc wspolnot w ktorych uczestnicza. Ta sytuacja otworzyla droge do seri nagatywnych konsekwencji i zdarzen w przyszlosci. To bylo jak efekt domina. Pamietam ze bardzo wtedy zaczelem zalowac ze jednak nie modlilem sie za tych ludzi ktorych Bog mi wskazywal zeby sie za nich modlic od dawna. Byc moze historia potoczylaby sie inaczej gdybym byl posluszny i modlil sie za nich tak jak mi to Bog wskazywal.


Po uplywie jakiegos czasu stalem sie wstawiennikiem modlitewnym, modlac sie okazjonalnie za ludzi w katolickich, zielonoswiatkowych wspolnotach, a takze w niektorych dzielach ewangelizacyjnych. Nieraz w grupach modlitewnych podczas modlitwy za kogos Pan raczej wyjawial mi rzeczy trudne o tej osobie. W porownaniu z innymi wstawiennikami stawalo sie powoli moja cecha wyrozniajaca, ale i kontrowersyjna – chociaz to nie bylo wcale czeste w tamtym okresie czasu. Budzilo troche to moj niepokuj, czasami wybuchay krotkotrwale konflikty z tego powodu. Panowalo przekonanie i nadal panuje ze Duch Swiety daje slowo ktore pociesza, ktore buduje, a jezeli juz karci to podnosi na duchu. Trudno mi bylo sie z tym nie zgodzic, ale ja przeciez nie wybieralem sobie tego co mam do przekazania – mowilem to co rozeznawalem – rzeczywiscie widzialem potrzebe pracowania nad saba aby to lepiej ubrac w slowa, ale wiedzialem ze nie moge posunac sie do tego aby tak to sformulowac aby zmienic znaczenie co do tresci.

Uczylem sie metoda prob i bledow, zgadzalem sie z ludzmi ktorzy mnie napominali ze z ludzie maja rozne wrazliwosci, ze moge ranic tym co mowie. Napewno sie zdarzylo ze powiedzialem cos ponadto niz powinienem i w sposob niewlasciwy.

Pomimo tego szybko zorientowalem sie w rozmowch ze jezeli staram sie powiedziec w taki sposob aby ludzi nie zranic i przy okazji przekazac im najwazniejsza tresc to ta najwazniejsza “wiadomosc” do nich nie dociera. Ludzie wybiora z twojej wypowiedzi i zapamietaja cos co nie jest najwazniejsze, ale oni beda uwazac ze takie wlasnie jest (nie zawsze tak sie odbywalo, ale bardzo czesto). Stresowalo mnie to i denerwowalo w ludziach bo to naprawde nierzadko dotyczylo to rzeczy waznych, a moim jedynym zadaniem bylo aby to zrozumieli co chce przekazac. Zadanie wydaje sie proste, ale wcale takie nie jest bo okazywalo sie najczesciej ze ludzie naprawde wybieraja sobie to co chca uslyszec. Nawet ci ktorzy prosza o pomoc sami to pomoc odrzucaja jezeli im sie nie miesci w ich mniemaniu w tym co juz znaja.

Nastepna rzecza w ktorej sie zorientowalem to ze tak naprawde nie ma az tak wiekszego znaczenia jak bardzo “empatycznie” i jak powoli przekazujesz trudne wiadomosci. Owszem, nie mozesz przekazywac takich wiadomosci komus jakby tobie na tej osobie nie zalezalo (to wystarczy).

Zdaje sobie sprawe ze mozna mi zarzucic ze sobie to wszystko wymyslam, ale widze ze ludzie maja problem z wezwaniem do nawrocenia. Sa zaskoczeni i zszokowani ze cos co ukrywaja moze wyjsc na jaw.

To co napisalem wyzej to sa wnioski do ktorych pozniej powoli doszedlem, ale w tamtym okresie bronilem tego co uwazalem ze Bog przeze mnie pokazuje podczas modlitwy nad ludzmi. Chodzi mi przede wszystkim o te trudne rzeczy bo te tez nie bylo tak ze zdarzalo sie bardzo czesto, ale jezeli juz sie zdarzalo to potrafilo to przerodzic sie w konflikty, dyskusje i polemike. Od czasu do czasu okazywalo sie to prawda, ale najczesciej w tamtym okresie ludzie sie do tego nie przyznawali i konflikty ktore z tego sie tworzyly stawaly sie corac czestsze. Spotykalem sie czasami z ostrymi reakcjami. Pomimo ze tego bronilem sam mialem watpliwosci o co tu chodzi. Moze to diabel wyjawia mi prawde o ludziach, ale robi to w taki sposob zeby powodowac konflikty bo przeciez jest inteligentniejszy od nas itd. I nad wieloma podobnymi hipotezami sie zastanawialem w mojej glowie. Zastanawialo mnie tez bardzo jezeli Duch Swiety mi takie rzeczy wyjawia, to dlaczego innym podczas modlitwy podobnych rzeczy nie wyjawia.

Kiedy szukalem opini innych wierzacych ludzi co tym sadza to oprocz odmieniania przez przypadki ze Duch Swiety podnosi, buduje, nie niszcy itd. to rzadko kto mial cokolwiek innego niz to zdanie do powiedzenia. I to tak samo w srodowiskach katolickich i protestanckich. Zdziwiony tym bylem bo przeciez w Biblii i w Nowym Testamencie nie brakuje napominania, wzywania do nawrocenia, pietnowania grzechow, demaskowania hipokryzji – takze tych pierwszych chrzescijan ktorych uwazamy jako wzor i publiczne konfrontowanie wysoko postawionych we wspolnocie – “starszych”. Naprawde bylem zdziwiony ze kosciol ze wszystkich stron ma tak malo na ten temat do powiedzenia – jakby to byl dla prawie kazdego tak trudny temat i rebus do rozwiazania.


BOG NIE MA PROBLEMU Z NASZYMI GRZECHAMI; BOG MA PROBLEM ZE PO WEZWANIU DO NAWROCENIA CHCEMY W NICH DALEJ TRWAC

Osobno chcialbym predzej czy pozniej napisac o przypadkach ktorzy calkowicie swiadomie niechca sie nawrocic i swiadomnie mowia Bogu nie – chocby sam Jezus metr przed ich oczyma widzialnie sie przed nimi objawil to by sie chyba nie nawrocili – wtedy podczas modlitwy widzialem calkowita ciemnosc bez zadnego swiatla.

Czasami widzialem ciemnosc, ale na przyklad ktore odnosilo sie do jakiejs konkretnej dziedziny zycia i mnostwo innych szczegolow; ale gdy pojawiala sie ciemnosc to zawsze odnosilo sie do tego ze w jakiejs dziedzinie mowi sie Bogu nie – pomimo ze ta osoba jest wzywana zeby cos zrobic, zadzialac lub zareagowac – to moze dotyczyc na przyklad nieprzebaczenia – w wlasnie takich okolicznosciach diabel ma duchowe prawo aby mieszac ludziom w zyciach i bedzie przez te miejsca dzialal – dlatego ze swiadomie sprzeciwiamy sie Bogu – nawet jezeli to jest niewinna rzecz nie majaca wiekszego znaczenia na nasze zycie w naszym mniemaniu.

Chce podkreslic ze ludzie ktorzy bardzo powaznie grzeszyli przez dluzszy czas ale gdy sie za nich modlilem to Bog nie pokazywal mi tego jako ciemnosc – jak domniemam to bardziej wynikalo z pogubienia w zyciu niz swiadomego sprzeciwiania sie Bogu i mowienia mu nie.

A innym razem osoba wydaje sie byc uporzadkowana i ogarnieta, a jednak Bog pokazuje jakoms dziedzine zycia jako ciemnosc – gdzie to dla mnie zawsze w jakis sposob oznaczalo mowieniu Bogu stonowcze nie – swiadomie. Wiec to bywa naprawde bardzo roznie.

Niektore z tych przypadkow i histori byly naprawde bardzo hardkorowe i mozna byla doswiadczyc demonicznych atakow, chcialbym do tego na pewno wrocic bo te historie sa bardzo pouczajace jak czlowiek jest manipulowany przez zlego ducha nawet wsrod wierzacych. Dlaczego on moze dzialac przez ludzi i przez nas, a kiedy nie moze. Jak to mozliwe ze jest obecny w kosciele i dlaczego. Uwazam ze wielu ksiezy ma do tych tematow podejscie naiwne i zyczeniowe, wielu wie ze dzwoni, ale nie wie w ktorym kosciele, ale sa tez pojedynczy ktorzy znaja sie na rzeczy. Znaja sie bo podejmuja walke duchowa za inne osoby. Jak nie ma sie doswiadczenia to najlepiej zaczac od modlitwy za inne osoby – uwazam ze w ten sposob mazna bardzo szybko nadrobic zaleglosci – przekonac sie na wlasnej skorze jak walka duchowa naprawde wyglada konfrontujac nasze jak i innych osob utarte i nierealistyczne podejscia do tych spraw.

Powtarzacie ze waszym obowiazkiem jest sprawowanie sakramentow i chwala wam za to ze to robicie – ja uwazam ze to jest minimum ktore jest od was wymagane. Jak juz oddaliscie swoje zycie Jezusowi, zdecydowaliscie ze nie bedziecie miec rodziny na rzecz krolestwa bozego to moze warto byloby pojsc na calosc? Zaczac walczyc duchowo o ludzi, modlic sie za nich, sprobowac wejsc w ich duchowe problemy, zaradzac im duchowo, duchowo rozeznawac, ofiarowac sie duchowo za nich itd. Jak do was nie pojda to do kogo pojda? Do swieckich? Moze sie tacy znajda, ale sie chyba wszyscy zgodzimy ze to nie do swieckich nalezy to zadanie w pierwszej kolejnosci. Pozniej sie dziwicie czemu ludzie zwracaja sie w strone okultyzmu albo czemu zwracaja sie po duchowa pomoc do protestanckich kosciolow. Bo sa bardziej rozgarnieci i doswiadczeni w tych tematach od was w kosciele katolickim. Potrafia zadzialac, a nie tylko o tym mowic jak to dzieje sie w waszym wypadku, chocial kosciol katolicki ma zdecydowanie wieksze narzedzia aby pomagac ludziom duchowo.


Nastepnym “przeskokiem” bylo kiedy Bog zaczol mi wyjawiac intencje ludzi bardziej szczegolowo na roznych spotkaniach wspolnotowych i koscielnych (wtedy juz nie uczeszczalem tak czesto w roznych grupach gdzie jednym z elementow spotkania byla modlitwa).

Wtedy pierwszy raz przechodzilem przez takie sytuacje ze na grupce dzielenia kiedy ktos zabieral glos Pan Bog od razu mi pokazywal czy to pochodzi od Niego czy jednak nie. I to bez mojego pytania sie o to.

Czasami wygladalo to tak ze ktos zaczyna sie wypowiedac i nagle i niespodziewanie ukazuje sie obraz w mojej glowie z “duchowym ciezarem” (predzej czy pozniej sie rozpisze co mam przez to na mysli i postaram sie to wyjasnic). Podczas trwania tego obrazu wiem ze to co teraz to osoba mowi nie pochodzi od Niego. Kiedy ten obraz ustepuje to wiem ze to ze wypowiedz ktora Bogu sie sprzeciwia tez ustepuje.

Bywalo ze ktos cos mowi i Bog pokazywal odwrotnie ze to co teraz ta osoba jest wazne i ze to pochodzi od Niego i jest Jego wola i Bog chce zebysmy poszli za Nim w tym temacie. Jezeli takie cos widzialem to najczesciaj nie mowilem ze cos widzialem podczas rozmowy bo najczesciej nie mialem tyle odwagi, jezeli juz to zabieralem glos i mowilem ze uwazam ze to dobry pomysl, albo po jakims czasie w tym samym dniu albo w innym zagadywalem na inny temat by w koncu “zahaczyc” o to co mnie naprawde interesuje czyli to co ta osoba mowila kiedy Bog pokazywal mi ten obraz i gadalem z nia o tym. Wyrazalem swoja opinie, chcialem glebiej zrozumiec to ta osoba chciala przekazac – takze z czystej ciekawosci, zachecac do tego mimochodem aby ta osoba sprobowala to zrealizowac itd.

Te obrazy to byly mocne duchowe doswiadczenia i tutaj juz nie mialem watpliwosci czy sa prawdziwe czy nie. Czesciej nie rozumialem dlaczego Bog mi ukazuje tak “znienacka” i co On chce zebym z tym dalej zrobil bo to byla dla mnie niejasne. Czasami wiedzialem co mam robic, a czasem nie (uwazalem wtedy ze skoro Bog mi cos ujawnia to mam obowiazek jezeli nie przekazac dalej to chociaz jakos zareagowac – uwazalem ze jezeli tego nie zrobie to bedzie to moim bardzo powaznym grzechem – ale z perspektywy czasu widze ze Bog uczyl mnie jak korzystac z tego daru i korygowal z czasem moje myslenie). Zaczelo sie ze te obrazy pojawialy sie podczas mszy Sw i kazan ksiezy ktorych ledwo znalem.

Doszlo do tego ze te obrazy manifestowaly sie nawet podczas mszy sw i kazan ksiezy, ktorych ledwo znalem. Dotyczylo to tych ktorzy prowadzili wspolnoty i ich ksiezy opiekunow, ludzi we wpolnocie kiedy sie wypowiadaja, nawet niektorych ludzi ktorych ogladalem na youtobe ktorych nigdy nie spotkalem – z tym to juz kompletnie nie wiedzialem co mam z tym zrobic. Mialem sie z nimi kontaktowac? A jesli tak to wlasciwie co mialbym im wtedy napisac? Jezeli to bylo dziwne dla mnie to tym bardziej dla nich. Stresowalo mnie to bo wiedzialem ze musi byc jakis powod dlaczago Jezus mi to wszystko ukazuje i ze jest jakis cel ktorego ja nie znam.

Niezrozumiale bylo dla mnie dlaczego o jednych ukazuje tak wiele, a o drugich wlasciwie nic. We wspolnocie byly osoby po ktorych widac bylo ze z czyms sie zmagaja albo maja jakies niemale problemy duchowe. Wydawalo mi sie ze ten dar ktory otrzymalem bedzie idealny na takie przypadki. Rzadko te osoby prosily o pomoc, ale zdarzalo sie ze czasem prosily o modlitwe. Gdy do niej dochodzilo Bog calkowicie nic o tej osobie nie ujawnial w czym jest problem, w jaki sposob pomoc a nawet za co sie modlic.

Wlasnie tak to wtedy przezywalem

W jednym z bardziej burzliwych okresow mojego zycia miedzywspolnotowego, koscielnego i modlitewnego doswiadczalem tego ze Bog wyjawial mi prawdziwe motywacje ludzi zaskakuja na bardzo szczegolowym poziomie. Z podzielem na to co oni sami o sobie uswiadamiaja, a czego oni sami o sobie nie uswiadamiaja, dlaczego odmawiaja nawrocenia i jaki jest prawdziwy powod tego co robia i co w zwiazku z tym oczekuja osiagnac. To dotyczylo poszczegolnych ksiezy, liderow, kordynatorow, niektorych ludzi ktorych ogladalem na youtobe, prowadzacych spotkania, waznych osob we wspolnotach takze tych sredniego szczebla i jak i innych osob, ale nie wszystkich.

Zauwazylem ze Bog wyjawia mi motywacje innych w najdrobniejszych szczegolach w swoim wybranym przez siebie czasie kiedy ludzie powoluja sie na autorytet Boga, Ducha Swietego, jakis autorytet wspolonotowy i koscielny i probuja forsowac cos co jest Jego woli przeciwne, czasem kategorycznie przeciwne.

Powoli zaczelo do mnie docierac na co sie zanosi. Stopniowo zaczelem niektore rzeczy coraz bardziej rozumiec, ale nie wszystko. Ludzie wywierali na mnie presje zebym cos zrobil, gdzies dolaczyl do czegos dolozyl reke – przekonywujaco i sensownie to argumentujac.

Powinienem napisac w okresie poprzedzajacym te wydarzenia i sytuacje otrzymywalem dosyc czesto duchowe poznanie do samego siebie jako bardzo surowy zakaz od Jezusa angazowania sie w cokolwiek. Ostrzezenie ze ludzie beda mnie namawiac i przekonywac ze oni maja duchowe poznanie abym ja sie zaangazowal w ich wspolnote albo dzielo. Bardzo mnie to dziwilo dlaczego Jezus tak czesto mi o tym przypomina i “mowi” do mnie w taki bardzo surowy sposob.

Ale musze przyznac ze kiedy przyszedl czas i rzeczywiscie zaczelo tak sie dziac to pokusa byla wielka. Zrozumialem. Dodatkowym potwierdzeniem bylo to ze we wspolnocie zielonoswiatkowej tak samo jak w katolickiej mowili i dawali mi do zrozumienia bardzo podobne rzeczy w tym samym czasie: Ze oni rozeznaja wole Boze za ja powinienem sie w to i to zaanagzowac (zawsze wydawalo mi sie ze Duch Swiety jest jeden i nie ma roznych opinii) – streszczam i upraszczam to swoimi slowami. Kolejny dowod z wielu ze mowili od siebie.

Ale presja stawala sie coraz wieksza a ja wiedzialem ze musze isc to droga jaka Pan mnie prowadzi – ktorej bardzo czesto sam jej nie rozumialem. Pan ukazywal ze odpowiedzialnosc jest wielka bo tutaj rozchodzi sie o wiare wielu ludzi. Pan poslal mnie aby skonfrontowac tych ludzi, moze sami adresaci sie nie nawroca, ale ludzie ktorzy sie temu przygladaja juz tak. Zrozumialem dlaczego Pan tak szczegolowo wyjawial mi ich motywacje dlaczego nie chca sie nawrocic. Wyjawial mi to stopniowo w swoim czasie abym nie dal sie nabrac bo oni rzeczywiscie potrafia byc bardzo przekonywujacy.

Pan wyjawil mi jakie konsekwencje nastapia jezeli w danym momencie nie bede mu posluszny i ze juz nie bedzie mozliwosci aby to calkowicie naprawic w przyszloci.

Wyjawil mi tez ze jezeli jednak bede mu posluszny to pokazal mi jaki bedzie stan duchowy wspolnoty za rok czasu.

KTO ZNIESIE CHOCBY JEDNO Z NAJMNIEJSZYCH PRZYKAZAN I TAK BEDZIE NAUCZAL LUDZI, TEN BEDZIE NAJMNIEJSZY W KROLESTWIE NIEBIESKIM. KTO JE NATOMIAST WYPELNI I NAUCZY WYPELNIAC, TEN BEDZIE WIELKI W KROLESTWIE NIEBIESKIM.

Udostępnij:

Zaktualizowane: